Moje spotkanie z praktyczną metoda Tajji

Nazywam się Paweł Maciejny. Pracuję jako nauczyciel, jestem jednocześnie zawodnikiem i trenerem w klubie rugby w Bielsku – Białej oraz strażakiem – ochotnikiem w OSP Żywiec – Sporysz. O Metodzie Praktycznej Taiji dowiedziałem się przypadkiem. Najpierw odbyłem kilka treningów tai chi qui gong – pomimo, że niewątpliwie wyciszające - nie przyniosły mi większej satysfakcji. Wtedy znajoma opowiedziała mi o człowieku, który uczy Taiji nieco inną metodą, nie wdawała się w szczegóły poza tym, że stwierdziła, że będę zaskoczony… no ale co może zaskoczyć mnie w treningu relaksacyjnego unoszenia rąk… Na trening poszedłem w sumie z nastawieniem, że popatrzę na to, co to za „inna metoda”, trochę pomacham rękami i w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, niespocony wrócę do domu – nawet nie brałem T-shirta na zmianę – bo po co… Grupa – jak grupa – różnorodna, różne osoby, w różnym wieku o totalnie różnorodnej budowie ciała. Prowadzący – Damian - no taki sobie chłopak – widać, po budowie ciała, że wytrenowany ale „bez szału” – nie jakiś „paker” – przede wszystkim na początku zaskoczył mnie tym, że w rozmowie opierał się na bliskich mi koncepcja fizycznych (uczę informatyki) a nie na mistycznych przepływach energii – było to dla mnie zupełnie nieoczekiwane i dało mi już do myślenia o tym, że to faktycznie może wyglądać zupełnie inaczej niż się spodziewałem. Rozpoczął się trening – był jednym z najbardziej niespodziewanych wydarzeń w moim życiu – Przede wszystkim zero mistycyzmu – czysta fizyka – siła generowana przez prowadzącego totalnie mnie zaskoczyła (a trenuję rugby i biorę udział w nieraz wyczerpujących akcjach ratowniczo gaśniczych i myślę że nie łatwo mnie zaskoczyć). Odpowiednie ułożenie ciała, ruchy – dla mnie zupełnie niezrozumiałe - pozwalały generować siłę na którą nie umiałem odpowiedzieć, ani się jej w jakikolwiek sposób przeciwstawić. Dodatkowo po pół godzinie byłem totalnie spocony – a oni nie!!! Generowali siłę w zupełnie inny niż ja sposób, nie męczyli się tak bardzo. Był to dla mnie szok. Po kilku treningach, zacząłem elementy tej metody przenosić na inne moje aktywności i nagle okazało się, że mogę podać piłkę na dużo większą odległość używając mniej siły, czy też podnosić cięższe przedmioty dzięki odpowiedniemu ułożeniu nóg. Daleko mi jeszcze do zrozumienia i przyswojenia choć podstaw tej metody. Ale jestem bardzo pozytywnie zaskoczony i widzę ogromny sens w jej praktykowaniu.